Dlaczego niemiecka gospodarka traci przewagę?
Model, który przez lata był wzorem w Europie, dziś nie radzi sobie w nowej, cyfrowej rzeczywistości. W "Kaput" Wolfgang Munchau tłumaczy, dlaczego niemiecka gospodarka przestaje być niezawodna.
Przemysł znów znalazł się w centrum uwagi świata. Szeroko zakrojona polityka celna (poddawana ciągłym korektom) amerykańskiego prezydenta zdominowała nagłówki, ale sama w sobie nie tworzy nowego trendu. Co najmniej od pierwszej kadencji Donalda Trumpa rozrywane są globalne sieci współzależności ekonomicznych, a pandemia, wojna Rosji z Ukrainą i początek drugiej kadencji Trumpa (pośród innych czynników) jedynie potęgują te tendencje. Główne mocarstwa pragną być liderami innowacji, którzy, przełamując bariery technologiczne i korzystając z bezpiecznej bazy produkcyjnej, oferują światu najlepsze rozwiązania.
Jasnym jest, że walka o prym toczy się między Stanami Zjednoczonymi i Chińską Republiką Ludową, ale jak na tym tle wypadają Niemcy, stara europejska potęga przemysłowa, która dwukrotnie próbowała zdominować kontynent?
Missisipi, czyli najbiedniejszy stan w USA, jest na dobrej drodze, aby wyprzedzić Niemcy - najbogatsze państwo Europy - w kategorii PKB per capita. Czy te dane szokują? To, jak większość spraw, kwestia spojrzenia. PKB per capita z pewnością nie jest idealną miarą zamożności, informacja nabiera jednak głębszego znaczenia, gdy zdamy sobie sprawę, że wpisuje się w trwałe strukturalne zmiany - Europa przestaje być czempionem rozwoju, a Niemcy, ze swoim ogromnym przemysłem, są świetnie zaadaptowane do starego świata, który konsekwentnie odchodzi w zapomnienie.
Niemcy wciąż kojarzą się w Polsce z nowoczesnością, bogactwem, potężnymi konglomeratami przemysłowymi i handlowymi, wysokiej jakości produktami oraz wyjątkową precyzją. Zresztą nie tylko w Polsce. Niemcy, to często globalny punkt odniesienia. Istnieje wiele analogii (choć istnieją oczywiste różnice, a porównania historyczne zawsze niosą ze sobą dużo niedokładności) między II Rzeszą a dzisiejszymi Chinami. Oba państwa, to kontynentalne monstra przemysłowe i eksportowe, budujące flotę, pragnące odgrywać większą rolę w światowej polityce i rzucające wyzwanie dominującemu mocarstwu morskiemu.
Fabryki Państwa Środka pracują na pełnych obrotach produkując samochody elektryczne (oraz baterie do nich) i panele fotowoltaiczne w ilościach znacznie przekraczających potrzeby rynku wewnętrznego. Firmy z wielu branż w różnych krajach świata nie są w stanie konkurować z powodu napływu tańszych chińskich odpowiedników. Korporacja Huawei nie zaprzestała prac nad rozwojem chipów, smartfonów i urządzeń telekomunikacyjnych. Pekin stawia na robotyzację fabryk i kolejną rewolucję przemysłową (Przemysł 4.0). Rewolucja, to słowo klucz. Jeśli paliwem XXI w. będą dane, to Chiny chcą stworzyć ten świat.
I to jest właśnie problem Niemiec - bycie mistrzem minionej rozgrywki, z ofertą niedostosowaną do nowych realiów. Wolfgang Munchau w “Kaput” błyskotliwie wyjaśnia, dlaczego nad naszym zachodnim sąsiadem zbierają się czarne chmury. Stanowczo podważa tezę o wyjątkowej odporności niemieckiego modelu gospodarczego, który zawsze znajduje ścieżkę do wyjścia z kłopotów. Pisze o nowych warunkach, cyfrowym świecie, w którym Niemcy, które zaprzepaściły szanse rozwojowe, nie będą odgrywać aż tak dużej roli.
“Kaput” przynosi wiele refleksji. Pokazuje jak klasa polityczna, biznesowa i finansowa może współpracować w celu zbudowania silnej gospodarki, choć powiązania te ostatecznie prowadzą do zbytniego uzależnienia od konkretnego modelu ekonomicznego. Ilustruje również siłę strukturalnych zmian, rewolucji przemysłowych i cyfrowych, które tworzą nowy układ sił na świecie. Jedni wygrywają, inni przegrywają. Tym razem Niemcy mogą być tymi przegranymi.