Życie to coś więcej niż praca – wywiad z autorem książki
Dla wielu z nas praca jest nie tylko źródłem dochodu, ale także definiuje naszą tożsamość i daje poczucie wartości oraz sens życia. Ale czy czasem nie płacimy za to zbyt wysokiej ceny?
Przeczytaj co na ten temat myśli Simone Stolzoff autor książki "Życie to coś więcej niż praca" .
Wywiad przeprowadziła Karina Wieczorek- Saduś ( zarządzająca działem marketingu w Mt Biznes)
KWS: Od 30 lat polska gospodarka jest najszybciej rozwijającą się gospodarką w Europie. I mimo panującego stereotypu, że Amerykanie to pracoholicy, a Europejczycy w tym czasie piją kawkę, badania pokazują, że Polacy są pod względem czasu pracy są bardziej amerykańscy niż europejscy. Czy mógłbyś wytłumaczyć na czym polega kultura workizmu, o której piszesz w swojej bestsellerowej książce „Życie to coś więcej niż praca”?
Simone Stolzoff: Workizm polega na traktowaniu pracy na wzór tożsamości religijnej. Chodzimy więc do pracy nie tylko dla pensji, ale staje się ona głównym źródłem tożsamości i znaczenia i najważniejszą społecznością w życiu. Myślę, że w miarę jak gospodarka stała się bardziej zglobalizowana, wiele systemów zarządzania, które są szczególnie amerykańskie, lub w szczególności będące następstwem działalności wielkich amerykańskich korporacji, zostało wyeksportowanych na cały świat. Wiesz, myślę, że Polska, podobnie jak Stany Zjednoczone i rozwój jej gospodarki, stała się narodem bardziej świeckim coraz mocniej pozbawionym źródeł znaczenia, takich jak zorganizowana religia lub grupy sąsiedzkie i społeczne. Wiele osób zwraca się do miejsca pracy w poszukiwaniu transcendencji. Te rzeczy, które w przeszłości mogły zostać skierowane do instytucji niezwiązanych z pracą, zostały przeniesione w miejsce pracy, a konsekwencje są takie, że ludzie mają niebotycznie wysokie oczekiwania co do tego, co może zapewnić miejsce pracy.
KWS: Piszesz w swojej książce, że „kapitalizm stał się filozofią społeczną, a nie tylko systemem gospodarczym, przez co człowiek jest tak wartościowy, jak jego dorobek. Produktywność to coś więcej niż miara. To dobro moralne.”
Simone: Tak, wiesz, to sposób, w jaki ostatecznie cenisz ludzi w gospodarce kapitalistycznej, jest tym, co mogą wyprodukować. Jaki jest ich wynik ekonomiczny. Myślę, że jest to szczególnie prawdziwe w dzisiejszych czasach, kiedy ludzie wykorzystują swoje osiągnięcia zawodowe, aby popisywać się światu. Wkrótce. Osoby korzystające z mediów społecznościowych dzielą się swoimi osiągnięciami zawodowymi na Facebooku i Instagramie. Te przestrzenie, które kiedyś były z pewnością przeznaczone na potrzeby osobiste. Wiesz, traktujemy dyrektorów naczelnych jak celebrytów i uwielbiamy prace Steve'a na całym świecie.
Myślę, że konsekwencją tego jest to, że ludzie czują, że ich poczucie własnej wartości jest ściśle powiązane z ich wynikami gospodarczymi i produktywnością. To trochę tak, jakbym ja produkował. Dlatego jestem. A jeśli w jakiś sposób nie miażdżysz tego w pracy, to jesteś gorszą osobą lub dopuściłeś się jakiegoś moralnego upadku.
KWS: Piszesz o tym, że praca stała się tożsamością. Dlaczego to niebezpieczne?
Simone: Myślę, że są dwie strony medalu. Z jednej strony, utożsamianie się z tym, co robisz w pracy, zwłaszcza jeśli masz przywilej pracować w zgodzie z pasją i zainteresowaniami jest rzeczą naturalną. Ryzyko pojawia się, gdy praca staje się jedynym źródłem tożsamości, jedyną rzeczą, która nadaje sens, cel i tożsamość Twojemu życiu. Widzę tu 3 rodzaje ryzyka. Pierwsza dotyczy oczekiwań: kiedy mamy ogromne oczekiwania co do tego, co może dać praca, myślimy, że jedynym sposobem na samorealizację na tym świecie jest praca marzeń. Stwarza to duże pole do rozczarowań. Często myślę o szczęściu jako o różnicy między naszymi oczekiwaniami, a rzeczywistością, a jeśli oczekiwania są tak wysokie, stwarza to duże pole do rozczarowania. Drugie ryzyko polega na tym, że nie zawsze możemy znaleźć pracę. Myślę, że wiele osób przekonało się o tym podczas pandemii, kiedy w gospodarce nastąpił zwrot, a wiele firm zwolniło pracowników. Albo jesteś w wieku emerytalnym i musisz na nowo określić kim jesteś nie pracując. Jeśli traktujesz swoją pracę jako jedyne źródło tożsamości i tracisz pracę. Nasuwa się pytanie, co pozostanie?
A trzeci punkt to coś, o czym naprawdę chcę powiedzieć w tej książce, a mianowicie to, że inwestując w tym przypadku tylko w jeden aspekt siebie, naszą tożsamość zawodową, możemy zaniedbać inne części tego, kim jesteśmy. Z pewnością wszyscy jesteśmy kimś więcej niż tylko pracownikami. Jesteśmy partnerami, rodzicami, sąsiadami, przyjaciółmi, artystami i podróżnikami. I tak dalej.
Ale jeśli utożsamiasz się tylko ze swoją pracą, inne tożsamości, które w tobie istnieją, mogą uschnąć. Wiesz, nasza tożsamość jest jak rośliny, potrzebuje czasu i uwagi, aby urosnąć. A jeśli ludzie skupiają się tylko na swojej tożsamości zawodowej, nie skupiając się na innych tożsamościach, które w nich istnieją. Znajdują się w bardzo bezbronnym miejscu. To trochę jak balansowanie na bardzo cienkiej linie, gdzie jeden silny podmuch wiatru może cię przewrócić.
KWS: Co skłoniło Cię do napisania tej książki? Jesteś poetą, dziennikarzem, pracowałeś w IDEO (znani twórcy designu).
Simone: no wiesz, mówią, że każdy pisze książkę, którą sam powinien przeczytać. Ja przec całe życie próbowałem znaleźć idealną pracę, tę jedną, która obejmowałaby wszystkie moje zainteresowania i idealnie pasowała do tego, kim chcę być a ,jak wspomniałem wcześniej, są to naprawdę wysokie oczekiwania. W swojej karierze pracowałem jako dziennikarz. Pracowałem jako projektant w agencji projektowej. Cały czas pracowałem w branży technologicznej, próbując znaleźć wymarzoną pracę, tę idealną pracę i stanowisko. A „Życie to coś więcej niż praca” jest pod wieloma względami korektą oczekiwań, które miałem, zwłaszcza gdy miałem dwadzieścia kilka lat, że muszę znaleźć idealną pracę. Amerykański tytuł, który tłumaczy się na „wystarczająco dobra praca” jest nawiązaniem do koncepcji wystarczająco dobrego rodzica. Jej autor, Donald Winnicot, w połowie XX wieku obserwował, jak zwłaszcza w Anglii wszyscy rodzice chcieli być doskonali. Uważali się za idealnych rodziców i chcieli chronić swoje dziecko przed doświadczaniem jakichkolwiek negatywnych emocji lub krzywdy. A gdy dziecko nieuchronnie czuło się sfrustrowane, smutne lub złe, rodzice potraktowali to niezwykle osobiście. Myśleli, że jest to odzwierciedleniem ich własnych braków, a więc tego, jak samodzielnie ukoić i zająć się niektórymi własnymi problemami, a rodzic nauczy się, jak nie zatracać się w emocjach swoich dzieci. Dlatego Winnicott zaproponował alternatywę i nazwał ją wystarczająco dobrym rodzicem lub wystarczająco dobrą matką, a pomysł był taki, że podejście, w którym ceni się bycie wystarczającym w przeciwieństwie do doskonałości, przyniesie korzyści zarówno dziecku, jak i rodzicowi. Rodzic nie zatracałby się w emocjach swoich dzieci, a dzieci nauczyłyby się, jak się uspokoić i zająć się niektórymi swoimi problemami. Nawiązuję tu bezpośrednio do świata pracy, która przypomina płaczące dziecko. Nasza praca nie jest czymś, co zawsze możemy kontrolować. A więc podejście ceniące wystarczalność, które pozwala myśleć o tym, co może dać praca. Dbaj o siebie, a skupienie się na tym w jaki Twoja praca może wspierać Twoją wizję dobrego życia, jest znacznie zdrowszym podejściem. Bo kiedy myślisz, że twoja praca jest w centrum życia, a wszystko inne zostaje zepchnięte na margines.
KWS: Teraz dość popularnym – i bardzo skutecznym paradygmatem zarządzania jest budowanie kultury organizacyjnej opartej na poczuciu sensu. Ale nie jest to panaceum, bo nawet będąc bibliotekarzem można się wypalić.
Simone: Tak, bycie bibliotekarzem, podobnie jak nauczycielem czy pielęgniarką, to jeden z tych zawodów, w których ludzie zakładają, że pracuje się nie dla pieniędzy, co ma sens. Nie są to szczególnie dochodowe dziedziny i mają misję społeczną i wysokie poczucie sensu. W przypadku bycia bibliotekarzem chodzi o pogłębienie wiedzy, zachęcenie do umiejętności czytania i pisania, lub też nawiązanie kontaktu i tworzenie społeczności. Historia, którą opowiadam w tej książce, dotyczy pewnej konkretnej bibliotekarki, Fobazi Ettarh, która pokazuje, że retoryka dotycząca tego rodzaju wyższego powołania, jakim jest bycie bibliotekarzem, może zostać wykorzystana do ukrycia wyzysku istniejącego w branży. Termin, którego używa Fobazi to zachwyt zawodowy. Głębokie poczucie misji zawodowej, zachwyt sensownością pracy może wywołać efekt aureoli. A ten sam efekt aureoli można wykorzystać jako przykrywkę, sprawić, że ludzie nie będą zwracać uwagi na rzeczywiste problemy. I to działa w większości branż kreatywnych, czy misyjnych. Dziennikarstwo jest dobrym przykładem. Wiesz ile razy usłyszałem „powinieneś być wdzięczny, że masz tę pracę. Na zewnątrz jest kolejka ludzi, którzy chętnie przyjmą tę pracę, jeśli jej nie chcesz.” I myślę, że ten problem ma wiele wymiarów.
Po pierwsze, ludzie pracujący w tych dziedzinach internalizują taką retorykę i nie są w stanie zawalczyć o lepsze warunki pracy i godne wynagrodzenie.
Po drugie, tworzy to system, w którym występuje powszechny problem polegający na tym, że bibliotekarze zarabiają zbyt mało, a ludzie myślą, że to wynik ich indywidualnych wyborów, i mówią: „Nie wybrałem tego zawodu dla pieniędzy i dlatego nie ma nic złego w tym, że moja pensja jest tak niska”. I wiesz, dla niektórych ludzi to akceptowalny kompromis. Ale to jest fałszywy dylemat: albo wykonujesz pracę, która ma sens, albo wykonujesz pracę, która może ci się opłacić. Uważam, że praca jest przede wszystkim umową ekonomiczną, to wymiana Twojego czasu i pracy na pieniądze. Powiedzenie tego może zabrzmieć głupio, ponieważ mówi się nam, że praca ma być powołaniem, pasją lub tożsamością. Myślę, że przede wszystkim przemyślenie tej transakcji jest naprawdę kluczowe i może przynieść korzyści zarówno pracodawcom, jak i pracownikom.
Kiedy pracodawcy przyjmą taką mentalność, będą mogli zastanowić się, co to znaczy ustanowić standardy doskonałości. Co to znaczy zdefiniować, jak wygląda dobra praca.
A w przypadku pracowników pozwala im to na przykład rozmawiać o wynagrodzeniu, czy o pieniądzach, nie naruszając przy tym interesu firmy, ale myślę, że co najważniejsze, pozwala pracownikom traktować swoją pracę jako część, a nie całość ich tożsamości i życia. I zwłaszcza w takim kraju jak Polska, którego gospodarka rośnie jest ten zapał i uwaga poświęcona światowi biznesu. Ale ważne jest pamiętać po co pracujemy i do czego wracamy, szczególnie jeśli inwestujemy mocno w rozwój kariery, co jest szczególnie prawdziwe w przypadku zawodów kreatywnych lub zorientowanych na misję. Wiecie, widzieliśmy to w czasie pandemii z nauczycielami i pracownikami ochrony zdrowia, wówczas jak taka sytuacja może stworzyć warunki do wypalenia zawodowego.
KWS: Myślę, że w Polsce dochodzi tu wspomnienie transformacji gospodarczej i podskórnego lęku, że w każdej chwili może nastąpić katastrofa. Chcemy więc mieć pewność, że pracujemy i zarabiamy tak dużo ile się da, bo stanie się coś złego. A ty cytujesz Esther Perel: „zbyt wielu ludzi zabiera do pracy to, co najlepsze, a do domu przynosi resztki.”
Simone: Tak, ale tu jest argument nie tylko osobisty; myślę, że należy również przedstawić uzasadnienie biznesowe: jeśli pracujesz 11 czy 12 godzin dziennie lub jeśli pracowałeś 5 miesięcy z rzędu bez przerw ani wakacji nie będziesz w stanie stworzyć swojej najlepszej pracy. Myślę, że niektóre z najbardziej postępowych i opartych na wiedzy firm dostrzega, że nie opłaca im się wypalać swoich pracowników. Chcą wypracować bardziej zrównoważone podejście do produktywności, tak aby w dłuższej perspektywie tworzyli kreatywne i skuteczne rozwiązania. Dlatego też uważam, że ostatecznie w najlepszym interesie firm leży upewnienie się, że ich pracownicy mają w życiu możliwość naładowania baterii, zresetowania się, powrotu do domu i inwestowania w inne części siebie, poza pracą. Zwłaszcza, że weszliśmy właśnie w wiek sztucznej inteligencji to będzie rodzaj pracy, która naprawdę będzie się wyróżniać i cenić. To naprawdę będzie przełom, który wymaga od pracowników znalezienia inspiracji poza wąskimi granicami tego, co robią na co dzień. Wymaga to od pracowników, aby nie uczestniczyli w spotkaniach jeden po drugim, aby mieć miejsce na syntezę wszystkich informacji, które przyjmują. Wiesz, że już nie żyjemy w gospodarce, która opiera się wyłącznie na linii montażowej i produkcji śrubek. Żyjemy w gospodarce opartej na wiedzy i pomysłach. Liczą się rzeczy, które muszą być wynikiem naprawdę głębokiego myślenia, upewnienia się, że Twój mózg ma przestrzeń do zrozumienia wszystkiego, co się dzieje. I pytanie czy masz przestrzeń i trochę oderwania od codziennych znaczeń i monotonii pracy, aby wymyślić te pomysły. Problem w tym, że nadal wyznajemy tego rodzaju przemysłowy model pracy a jego trudno jest przełożyć je na gospodarkę opartą na wiedzy. Nie zawsze istnieje bezpośredni związek pomiędzy liczbą godzin spędzonych w pracy, a jakością wyników. Kiedy pracujesz na przykład dla startupu lub agencji reklamowej lub próbujesz stworzyć pracę twórczą pod jakimkolwiek względem.
Moim głównym argumentem jest to, że równowaga między życiem zawodowym a prywatnym nie zależy tylko od liczby godzin i czasu, jaki spędzamy w pracy. Chodzi także o naszą tożsamość, a jak wiadomo, inwestorzy czerpią korzyści z dywersyfikacji zasobów w swoim portfelu. My też skorzystamy na dywersyfikacji źródeł znaczenia, celu i tożsamości w naszym życiu.
KWS: Dlaczego bycie zajętym i zapracowanym jest aspiracyjne?
Simone: Bycie zajętym może zastępować sens życia. To poczucie, że jestem zajęty, więc mam cel, a zapracowanie może być odznaką honoru, kiedy spotykasz się z przyjacielem na kawę i mówisz: „Jak się masz” i mówią: „Och, jestem taki zajęty” Ale jak wszyscy wiemy, bycie zajętym samo w sobie nie musi oznaczać, że to, na czym spędzasz czas, wnosi coś do twojego życia lub ma szczególne znaczenie.
Dlatego myślę, że pomału wyrastamy z kultury z***rzu, w której ludzie przechwalają się tym, ile udało im się zrobić przed 8:00 rano, i że są tacy produktywni i mają syndrom boga. Bo ważne jest również, aby upewnić się, bycie zajętym nie jest traktowane jako cel sam w sobie.
Nie ma nic złego w ciężkiej pracy lub byciu zajętym, zwłaszcza jeśli pracujesz nad czymś, w co wierzysz. Jednak, jak wspomniałem, aby opracować bardziej zrównoważone podejście do produktywności, tempo nie jest ostatecznym celem. Ostatecznym celem powinna być dobra praca, a życie w biegu nie zawsze jest najlepszą drogą do osiągnięcia tego celu.
KWS: Twoja książka jest skonstruowana w taki sposób, że każdy rozdział demistyfikuje mit o pracy, o workizmie i o naszym podejściu do pracy. Który z mitów jest twoim zdaniem najbardziej szkodliwy dla naszej psychiki, co jest najbardziej szkodliwe dla naszego dobrego samopoczucia?
Simone: Myślę, że najbardziej szkodliwa jest wiara, że sukces w pracy jest tym samym, co sukces w życiu. W jednym z ostatnich rozdziałów opisuję bankiera z Wall Street, który osiągnął bardzo dużo. Skończył uniwersytet Ivy League, pracował w Blackrock, jednym z największych funduszy inwestycyjnych na świecie. Awansował aż do stanowiska dyrektora, ale po trzydziestce złapał go moment prawdy, kiedy szykując się do ślubu przyjaciela zobaczył, że włosy wychodzą mu garściami.
Ktoś, kto miał wszelkie znamiona sukcesu zawodowego był tak zestresowany, że zaczął łysieć z powodu stresu. I co ta historia naprawdę podkreśla, to że często traktujemy sukces w biznesie jako równoznaczny z sukcesem w życiu. Kiedy mówimy, że ktoś odniósł sukces rzadko mamy na myśli, że jest zdrowy i szczęśliwy. Zwykle mamy na myśli to, że zarobił dużo pieniędzy. Ale myślę, że historia tego bankiera naprawdę pokazuje, że można osiągnąć wszelkie materialne sukcesy na świecie, ale jeśli nie masz życia poza pracą, po co ci siedmiocyfrowa pensja.
Dlatego myślę, że lekcja, jaką możemy z tego wyciągnąć, jest taka, że z jednej strony musimy przyjąć to, co ceni świat. Wiesz, jakie są wartości rynkowe i poza co można zapłacić. Ale musimy także wziąć pod uwagę to, co sami cenimy, a jeśli znajdziemy się zbyt daleko na końcu spektrum tego, co ceni rynek, możesz spędzić całe życie goniąc za marchewką, nie czując się sytym.
KWS: A do tego dochodzi niestabilność rynku pracy. Opowiesz historię Megan Greenwald?
Simone: Greenwald była jedną z czołowych redaktorek w Wired i myślę, że jest to świetny przykład przeinwestowania w jeden aspekt swojego życia. W wieku 17 lat jako licealistka zdobyła nagrodę Dziennikarza Roku w Kalifornii, bo pisząc artykuł do gazetki szkolnej odkryła, że lokalny biznesmen zajmuje się handlem ludźmi. Od tego momentu cała jej tożsamość polegała na byciu dziennikarką. Pracowała dla „Washington Post”, zdobyła nagrodę Pulitzera i pracowała dla wszystkich redakcji w całym kraju. A po czterdziestce zdała sobie sprawę, że jest wypalona. Inwestowała tylko w jeden aspekt tego swojego życia – w pracę. Wciąż myślała o pracy, odpowiadała na służbowe e-maile pierwsza rzecz, którą robiła po przebudzeniu rano i ostatnia rzecz, którą robiła przed pójściem spać.
Ale zdała sobie sprawę, jak kruche jest bycie po prostu dziennikarzem i nie bycie kimkolwiek innym. Dlatego myślę, że jej historia wskazuje, jak ważne jest upewnienie się, że nawet jeśli podchodzisz do swojej pracy z pasją lub pracujesz długo, nadal postrzegasz siebie jako coś więcej niż tylko pracownika.
Jeśli Twoja praca stanowi ogromną część Twojej tożsamości, nie ma w tym nic złego, ale należy ją zrównoważyć także z innymi tożsamościami.
KWS: Piszesz: „kiedyś, gdy praca była brudna, mniej znaczyło więcej. Teraz, kiedy ma znaczenie więcej znaczy więcej.”
Simone: To naprawdę interesujący trend, jedne z najciekawszych danych jakie znalazłem robiąc badania do tej książki: przez cały XX wiek w większości zachodnich krajów rozwiniętych średni czas, jaki pracownicy spędzali w pracy malał. Było to spowodowane postępem technologii i organizacją pracy. I ma to sens, historycznie rzecz biorąc, im więcej zarabiasz, tym mniej pracujesz, bo po prostu możesz sobie na to pozwolić. Ale w ciągu ostatnich 30-40 lat widać bardzo ciekawe zjawisko. A mianowicie niektórzy z najlepiej zarabiających Amerykanów (ale dotyczy to również innych krajów) najlepiej zarabiający zaczęli pracować więcej niż kiedykolwiek.
Spodziewałem się, że będzie to książka przede wszystkim dla przedstawicieli pokolenia millenialsów i pracowników pokolenia X. No wiesz, ludzie, którzy są w połowie kariery, dużo pracują. Ale okazało się, że są dwie grupy demograficzne, które książka naprawdę odbiła się szerokim echem, a których zupełnie się nie spodziewałem. Pierwsza to młodzi dorośli, pokolenie Z, które dopiero wchodzi na rynek pracy. A więc ludzie, którzy mają zamiar rozpocząć karierę i próbują określić, jak chcą, aby wyglądał ich związek. Drugą są świeży emeryci, czyli ludzie, którzy poświęcili swojej pracy 50, 60 lat życia, a teraz przechodzą na emeryturę i zastanawiają się: co z tego mam? I tak, myślę, że to wskazuje na sposób, w jaki nasza kultura stała się tak bardzo skoncentrowana na pracy.
KWS: czy mógłbyś nam również opowiedzieć o autonomii? Bo w jednym z rozdziałów piszesz o autonomii oraz o motywacji zewnętrznej i wewnętrznej. I myślę, że to było bardzo, bardzo interesujące.
Simone: Jest takie bardzo ciekawe badanie, które przytaczam, które zaraz omówię, a mianowicie, badacze poszli do przedszkola i obserwowali uczniów, którzy w wolnym czasie lubili czytać, i uczniów, którzy lubili rysować szczególności, zabrali wszystkich lubiących rysować i podzielili ich na 3 grupy.
W pierwszej grupie powiedzieli: eksperyment polega na tym, że będziesz rysować a na koniec wręczymy ci nagrodę, dylom i na nim będzie twoje imię i nazwisko, a ty będziesz musiał tylko rysować. Podczas eksperymentu w drugiej grupie na początku nic nie mówili, ale na koniec, jeśli dzieci rysowały, dawali im nagrodę. Dla 3 grupy nie było żadnych nagród. Wrócili do przedszkola po 2 tygodniach i to, co zaobserwowali było fascynujące. Uczniowie z drugiej i trzeciej grupy rysowali mniej więcej tyle samo czasu przed i po eksperymencie. Ale uczniowie z pierwszej grupy, uczniowie, którzy myśleli, że rysowanie przyniesie im jakąś nagrodę rysowali znacznie mniej. Rezultat jest taki, że gdy pojawia się przypadkowa nagroda oparta na naszym zachowaniu, wysysa to naszą wewnętrzną motywację. Wewnętrzna motywacja, którą mamy do robienia rzeczy i wiesz, jakie są jej konsekwencje dla pracy, jest całkiem jasna. Jeśli po prostu pracujesz dla kolejnego awansu, czy na następną wypłatę, to nie jest to bardzo zrównoważone źródło energii i zaangażowania, bo będziesz mieć motywację, dopóki nie dojdziesz do tego punktu. Gdy dojdziesz do następnego poziomu, otrzymasz kolejne stanowisko. Ale jeśli nie połączysz tego, co wewnętrznie Cię motywuje, z tym, co naprawdę sprawia Ci przyjemność w tej pracy lub pracy, którą byś wykonywał, a nie tylko dlatego, że otrzymujesz za to nagrodę. To naprawdę może łatwo doprowadzić do tego wpadnięcia w kołowrotek, w którym zawsze gonisz za kolejnym awansem, kolejnym stanowiskiem lub następną podwyżką, a potem wspinasz się na szczyt drabiny korporacyjnej i zastanawiasz się, czy o to chodziło. Myślę, że kluczem jest upewnienie się, że łączysz się z tym, co cię wewnętrznie motywuje, z rodzajem pracy, który czerpiesz znaczenie nie w oczach kogokolwiek innego, ale tylko we własnych oczach.
KWS: Polska jest krajem bardzo religijnym, przynajmniej oficjalnie, bo 90 czy 95 Polaków deklaruje się jako katolicy, ale o ile wiem, jesteśmy też najszybciej sekularyzującym się krajem w Europie. Dlaczego myślisz, że workizm może stać się nową religią?
Simone: Z pochodzenia jestem Włochem i bardzo podobna historia ma miejsce we Włoszech, też większość kraju to katolicy. Możemy mówić o wielu przyczynach tego, co powoduje, że ludzie tracą tożsamość religijną, ale potrzeba przynależności i znaczenia, a także wspólnoty i celu pozostają. I dlatego wiele osób zwróciło się w stronę miejsca, w którym spędzają większość swojego czasu, czyli miejsca pracy, w którym starają się zaspokoić wszystkie te potrzeby. Wiesz, rozmawialiśmy trochę o tym, jakie są wady i ryzyko traktowania pracy jako religii. Ale myślę, że głównym powodem jest to, że praca nie jest zaprojektowana tak, aby stać się naszym ołtarzem. Istnieje zasadnicza rozbieżność między oczekiwaniami co do tego, co staramy się uzyskać w wyniku naszej pracy i co faktycznie może zapewnić miejsce pracy. Świetnym tego przykładem jest przekonanie, że nasze miejsce pracy może być jak rodzina. Mieszkam w San Francisco i znam wiele firm w Dolinie Krzemowej, w pobliżu mojego miejsca zamieszkania, jak Google i Facebook to firmy, które naprawdę propagują tę narrację o biurze all inclusive; że biuro to może być Twoja siłownia, restauracja, Twój lokalny bar. Wiele z tych osób naprawdę utożsamiało się ze swoją pracą. Ale myślę, że istnieje ryzyko, że wiesz, że praca niekoniecznie odwzajemni twoje przywiązanie. Jak podczas pandemii, kiedy pojawiły się trudności gospodarcze i Google zwolniło tysiące pracowników. Pamiętam, że to był moment prawdziwego rozczarowania, kiedy rozmawiałem z jednym z byłych pracowników, który powiedział: „Wiesz, myślałem, że ta praca jest moim powołaniem, myślałem, że ta praca stanowi całą moją tożsamość, a teraz zdałem sobie sprawę, że jestem tak samo zbędny, jak każdy inny facet.”
Dlatego uważam, że to najważniejsza rzecz, którą należy wziąć pod uwagę. I nie ma w tym nic złego, żeby w pracy zapoznać przyjaciół, czy traktować ją jako źródła wspólnoty. Ale jeśli jest to Twoje jedyne źródło przyjaźni lub jedyne źródło wspólnoty, możesz zostać pozostawiony na pastwę losu.
KWS: Czy myślisz, że nowe pokolenie Z, o którym mówi się, że są roszczeniowi, chcą równowagi między życiem zawodowym a prywatnym i tym podobnych, podchodzi do pracy mądrzej niż my? czy masz nadzieję co do kierunku, w jakim to wszystko zmierza? Czy to standardowe narzekanie na „dzisiejszą młodzież” itp.
Simone: Dostrzegam dwa sprzeczne trendy. Po pierwsze widzę modę na bycie antykapitalistycznym lub w pewnym sensie przeciwnym pracy. I to jest trochę przesadzone w mediach, bo przecież żyjemy w kapitalistycznym świecie. I myślę, że wielu młodych przekonuje się, że możesz narzekać, ale ostatecznie nadal musisz płacić czynsz. Dlatego istnieje wiele ruchów, zwłaszcza w mediach społecznościowych, które buntują się przeciwko autorytetom i są przeciwne pracy. I chcę bardzo jasno powiedzieć, że chociaż oryginalny tytuł tej książki brzmi „wystarczająco dobra praca”, nie jest to książka przeciwna pracy. Uważam, że praca jest niezwykle ważną częścią życia. Dzięki niej tworzymy wspaniałe rzeczy, budujemy cywilizacje i społeczeństwa. Może być dla ludzi niesamowitym źródłem znaczenia i celu. Ale myślę, że jest jedna rzecz, którą niektórzy z tych młodszych pracowników dostrzegają, zwłaszcza jeśli mają rodziców z pokolenia baby boomers albo X, którzy spędzali 60 -70 godzin tygodniowo w biurze, że to nie jest takie życie, jakie chcą dla siebie zaprojektować. Więc zamiast traktować pracę jako centralną oś, wokół której krąży reszta ich życia wielu młodych pracowników mówi: jakiego życia chcę dla siebie? I w jaki sposób moja praca może wspierać tę wizję, a nie odwrotnie. Myślę, że pod wieloma względami jest to bardzo oświecona perspektywa. Gdy podejmujesz pracę warto zrozumieć, że praca to umowa w dwie strony i droga w dwie strony, i jeśli twoja praca nie jest wystarczająco dobra, jeśli nie płacą ci wystarczająco dużo, jeśli nie pozwala ci żyć poza pracą może nadszedł czas, aby wyrazić to na głos lub znaleźć nową pracę. Dlatego uważam, że żyjemy w epoce wzmacniania pozycji pracowników. Nie wiem, jak sprawa wygląda w Polsce.
Ale myślę też, że młodzi pracownicy, którzy nie pracują wystarczająco długo, wykazują się pewną naiwnością i nie do końca to rozumieją. Bo możesz mieć naprawdę wysokie oczekiwania co do tego, jak może wyglądać miejsce pracy, ale w każdym zawodzie istnieje pewien poziom nudy i monotonii. Jest to nieunikniona część wykonywania tej pracy.
KWS: Twoja książka to nie jest typowy poradnik, bo składa się z opowieści o ludziach, więc czyta się ją bardziej jak beletrystykę.
Simone: Lubię czytać opowiadania i chociaż jestem dziennikarzem, a zwłaszcza dziennikarzem biznesowym, nigdy nie byłem jako przekonany, że najlepszym sposobem opowiedzenia istotnej historii są dane, fakty i liczby. Zawsze związałam się z historiami poszczególnych osób. Wiedziałam więc, że chcę osadzić tę książkę na historii poszczególnych osób, ponieważ praca jest niezwykle osobista. I dlatego każdy rozdział opowiada o innym pracowniku z innej branży. Jest tu wysokiej klasy szef kuchni, programista z Google’a, bibliotekarka, jak wspomnieliśmy, i myślę, że moim celem było opowiedzenie tych niezwykle osobistych historii, a następnie próba wydobycia tego, co jest w nich uniwersalne. Temat pracy i tożsamości jest dlatego ciekawy, bo prawie każdy ma na ten temat swoje zdanie. Spędzamy tak dużo czasu w pracy, że jest to coś, z czym każdy musi się zmagać. I dlatego chciałem moją książkę osadzić w człowieczeństwie, emocjach i filozofii pracy bardziej niż w faktach i liczbach. I z doświadczenia wiem, że fajniej jest czytać historie, w których ludzie przechodzą przez zmiany. Uczę się czegoś od każdej z postaci, o których pisałem, i mam nadzieję, że to samo dotyczy czytelników, ponieważ widzą cząstkę siebie w każdej z tych historii. Chciałem napisać o zwykłych pracownikach. Jest duża moda, szczególnie w mediach i książkach biznesowych, aby pisać wyłącznie o dyrektorach generalnych lub o przedsiębiorcach, ale ja nie chciałem pisać o Musku, chciałam napisać o ludziach o różnym poziomie kariery. Ale przede wszystkim bardzo się cieszę, że książka jest już dostępna w Polsce. Myślę, że istnieje wiele podobieństw pomiędzy kierunkiem dzisiejszej polskiej gospodarki a amerykańską, o której piszę, i mam nadzieję, że ta książka będzie dla czytelników powiewem świeżości, źródłem inspiracji i zrozumienia, że nasze miejsca pracy są częścią, ale nie wszystkim, kim jesteśmy.
Książka "Życie to coś więcej niż praca" wydawnictwa MT Biznes obala mity i stawia pytania, które mogą nas zaskoczyć:
🔸 Jak oddzielić to, kim jesteśmy, od tego, co robimy?
🔸 Dlaczego łączymy naszą wartość osobistą z ilością zarabianych pieniędzy?
🔸 Co tak naprawdę oznacza "wystarczająco dobra praca"?
Książkę możesz kupić na naszej stronie https://www.grubytom.pl/porady/rozwoj-osobisty/zycie-to-cos-wiecej-niz-praca
... | ... | |
. |
Gruby Tom to grupa wydawnicza, która pomaga czytelnikom w rozwoju osobistym i biznesowym. Nasze wydawnictwa współpracują z autorami opracowań zawierających pogłębioną i praktyczną wiedzę. Wiedza jest dla nas największą wartością, ponieważ pozwala świadomie planować przyszłość i wspierać pozytywne zmiany. Stąd nasz cykl “Gruba wiedza”, w ramach którego chcemy inspirować do czytelników do indywidualnej analizy otaczającego świata i do merytorycznej dyskusji. Gruby Tom tworzą wydawnictwa MT Biznes, Prześwity, Słówko, Laurum, Endorfina i Poltext. |
. |
... | .. |